10.11.2012 brałem udział w kolejnym spotkaniu z
cyklu Open Days zorganizowanym przez linie lotnicze Emirates z Dubaju. Formuła i tym
razem wyglądała niemal identycznie jak podczas poprzedniej rekrutacji dla
personelu pokładowego, tym razem jednak przedstawiciele EK ze względu na bardzo
duże zainteresowanie zarezerwowali większą salę Ballroom B na parterze hotelu
Hyatt.
Cały event miał się rozpocząć tradycyjnie już o
godzinie 09:00, jednak wystąpiły problemy techniczne z instalacją rzutnika i
casting rozpoczął się praktycznie 30 minut później. W hotelowym hallu było już
mnóstwo kandydatów, jak zwykle wszyscy elegancko ubrani, dziewczyny w spódnice w
kolanko, panowie w garniturach i pod krawatem, przeważali ludzie młodzi, ale
było też kilka osób powiedzmy nie pierwszej młodości. Na tego typu spotkania
ludzie zazwyczaj chodzą w grupie znajomych, ja oczywiście nie miałem kogo wziąć
ze sobą, nie miałem się zatem do kogo odezwać i zostało mi jedynie wsłuchiwanie
się w rozmowy konkurentów. Większość osób była na tego typu rekrutacji po raz
pierwszy i nie mieli jeszcze żadnego wyobrażenia o tym, jak cały proces będzie
przebiegał. Ja przyjechałem na miejsce na totalnym luzie, wybawiony po
imprezie, nie miałem ochoty znów się stresować i przejmować, skoro już dwa razy
odpadłem na etapie składania CV. Domyślałem się, że i tym razem nie będzie
lepiej, bo preferują kobiety i osoby z nieco inną skalą wykształcenia. Spora
część osób pracuje w turystyce i teraz chciała spróbować sił jako cabin crew.
Ciekawiło mnie bardzo, kto tym razem będzie
prowadził rekrutację – okazało się, że tym razem trafiłem na blondynkę z
Australii o znanym ze Shreka imieniu Fiona oraz na czekoladową piękność w stylu
Naomi Campbell, która przedstawiła się jako Gifty. Imię to ma pochodzić od
angielskiego słowa gift – prezent, podarunek. Niestety, egzotyczna rekruterka
nie przyznała się, z jakiego kraju pochodzi. Obstawiam Afrykę, ale równie dobrze
może się okazać, że jest z Karaibów.
Ten Open Day w porównaniu z wrześniowym (29.09.2012) był o niebo lepiej
przygotowany, mimo półgodzinnego spóźnienia na starcie. Tym razem jeszcze przed
rozpoczęciem spotkania na stoliku przed salą rozłożone zostały formularze do
wypełnienia przez kandydatów (do pobrania odpowiedni plik w formacie PDF tutaj)
oraz informacje na temat warunków pracy i kontraktu z linią Emirates (informacje
do pobrania w pliku PDF tutaj)
i wizytówki z adresem podstrony Careers. Dane na temat zarobków stewardess i
stewardów na poszczególnych etapach ich kariery oraz inne interesujące
informacje o warunkach mieszkaniowych i różnicach kulturowych znajdują się w
tym oryginalnym pliku w języku angielskim.
Obie panie na zmianę prowadziły prezentację,
przedstawiły historię linii Emirates oraz samego Dubaju, pokazywały krótkie
filmy DVD dotyczące życia w Emiratach i samej pracy oraz treningu dla załogi
pokładowej. Panie podkreślały, że linia Emirates jako pierwsza na świecie
złożyła zamówienie na bardziej ekologiczny i olbrzymi zarazem samolot A380. Z
sali padło kilka pytań, na które rekruterka starała się odpowiadać. Według
Fiony poszukiwana osoba wcale nie musi być klasyczną pięknością, po prostu
powinna mieć w sobie to coś. Cóż, widocznie mi tego elementu ponownie zabrakło,
ponieważ nie dostałem od nich telefonu do godziny 17. Dobrze, że tak bardzo się
nie nastawiałem na sukces, bo zdaję sobie sprawę, że teraz w tym konkretnym
przypadku decyduje najczęściej tylko ślepy los. Dział HR w liniach lotniczych
wyznacza bowiem określone wytyczne, którymi ma kierować się komisja podczas
selekcji kandydatów, oficjalnie zmieniają się one co pół roku. Oczywiście są to
dane ściśle poufne i nie ma co liczyć na to, że dowiemy się, iż tym razem
komisja wybiera blondynki z niebieskimi oczami, a za pół roku postawi na
brunetki. Cóż, przynajmniej miałem okazję posłuchać dłużej po raz pierwszy
australijskiej odmiany angielskiego. ;)
Po zakończonej prezentacji panie zarządziły
krótką przerwę i zaprosiły do sali osoby, które siedziały w rzędach po lewej
stronie. Najpierw CV przyjmowała jedynie Gifty, chwilę później dołączyła do
niej Fiona. Cała „ceremonia” rozpoczynała się od przywitania z panią i
wręczenia jej CV, wypełnionego formularza oraz zdjęcia
legitymacyjnego/paszportowego. Na tym etapie rekrutacji nie jest wymagane
zdjęcie całej sylwetki. Następnie kandydat podchodził do ściany i musiał
dosięgnąć dłonią do górnej krawędzi plakatu, który zawieszony był na wysokości 212 cm – jest to tzw. „reach
test”. Chodzi o to, by personel pokładowy w razie konieczności był w stanie
sięgnąć po umieszczony w samolocie sprzęt, który znajduje się wysoko w
schowkach. Dziewczyny na obcasach musiał zdjąć buty przed podejściem do
ścianki. Przede mną było jedynie kilka osób i nikt nie miał z tym większych
problemów, zwłaszcza że dopuszczalne jest „stanie na palcach”. Następnie
kandydat wracał na swoje miejsce i odpowiadał na krótkie pytania dotyczące
posiadania tatuaży w widocznych miejscach oraz znaków szczególnych. Pani na
formularzu zaznaczała odpowiednie kwadraciki i przechodziła do standardowych
pytań – dlaczego zgłosiłeś się do procesu rekrutacyjnego, jakie masz
wykształcenie i doświadczenie zawodowe. Chyba pierwszy raz ktoś zwrócił uwagę
na fakt, że ukończyłem dwa kierunki studiów. Nawet jeśli cała ta rekrutacja to
zwykły kamuflaż i komisja może wykonywać swoje obowiązki maszynowo, to
przynajmniej Gifty była naprawdę profesjonalna w tym, co robi.
Nie wiem, na ile była szczera, a na ile to już
gra aktorska, ale była miła, zadała kilka pytań, a nie jedno jak ostatnio
Helene podczas Open Day 29 września i zanotowała sobie znanym tylko szyfrem
jakieś informacje. Doceniam też to, że tym razem każdy z kandydatów mógł usiąść
a nie odpowiadał na pytania na stojąco. Oczywiście wiadomo, że to tylko
formalność, a za plecami dosłownie i w przenośni czuć oddech konkurencji, ale
tym razem atmosfera była naprawdę miła i dlatego też nie jestem aż tak
zawiedziony. Póki co mogę jedynie liczyć na to, że kiedyś zagoszczę na
pokładzie samolotów linii Emirates - przypomnę, że od 6. lutego 2013 trasę
Dubai (DXB) - Warsaw (WAW) codziennie obsługują samoloty tej linii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz