W sobotnie deszczowe
popołudnie zabieram moją walizkę i ruszam na warszawskie Lotnisko
Chopina, kolejny cel z siatki PLL LOT na horyzoncie, bilety do Rygi
zakupiłem jeszcze w sierpniu ubiegłego roku korzystając z
promocji, zatem na lot to stolicy Łotwy czekałem całkiem długo.
Ale opłaciło się...
Tak jak ostatnio
korzystam ze stanowiska odprawy dla pasażerów klasy biznes, szybko
przemieszczam się przez kontrolę bezpieczeństwa, jeszcze tylko
wizyta w Aelia Duty Free Shop i już jestem w business lounge
Polonez, to będzie teraz taki mój mały rytuał przed podróżą
liniami zrzeszonymi w programie lojalnościowym Miles & More.
Dzięki temu na Rygi dolatuję najedzony i wypoczęty. Tym razem
boarding odbywa się z gate'u # 1, który jest zlokalizowany tuż
przy wyjściu z saloniku, nie mam zatem przeprawy przez całe
lotnisko, które znam już niemal na pamięć. Nowo oddana część
robi wrażenie zdecydowanie bardziej przy stanowiskach odpraw,
natomiast po przekroczeniu strefy zastrzeżonej większych zmian nie
ma. Jest wprawdzie więcej sklepów i lokali, ale nigdy nie byłem
ich zwolennikiem, gdyż ceny są tam z zasady mocno zawyżone.
Również niedawno oddany McDonald's wraz z McCafé
mają zawyżony cennik inny niż w pozostałych lokalach tej sieci.
To akurat nie jest tylko domena Polski, podobnie rzecz wygląda w
Barcelonie czy Amsterdamie, ale o dziwo nie we Frankfurcie czy w
Londynie. I nie dotyczy tylko McDonald's, ale również Starbucks
Coffee. Ot, taki ukłon w stronę moich ulubionych komercyjnych
miejscówek.
Boarding
opóźnia się o prawie kwadrans, później jeszcze czekamy na
jednego spóźnialskiego pasażera. Obłożenie Embraera jest bardzo
dobre, ale nic dziwnego, bo destynacja RIX jest jedną z najtańszych
w ofercie Lotu i kupując bilet ze sporym wyprzedzeniem można wybrać
się na urlop za niewielką sumę pieniędzy. Sympatyczna szefowa
pokładu pani Małgorzata Adamczyk wita gościa na pokładzie,
następuje mój ulubiony moment, czyli instruktaż bezpieczeństwa.
Chwilę później z głośników przemawia kapitan Robert Kąkol i startujemy.
Podczas lotu przeglądam magazyn pokładowy Kalejdoskop, z siatki LO
do zaliczenia zostało mi coraz mniej kierunków, wszystkie z nich to
część wschodnia Europy, mam nadzieję, że w bliżej nieokreślonej
przyszłości uda mi się zawitać do VNO, MSQ, ODS, KIV czy EVN.
Póki co podchodzimy do lądowania w Rydze od strony morza, a kapitan
prosi załogę o zapięcie pasów w miarę możliwości, gdyż
przewiduje turbulencje. Na szczęście nic takiego nie ma miejsca i
spokojnie przyziemiamy na pasie startowym. Z taśmy odbieram bagaż i
przechodzę do hali przylotów, gdzie jak zawsze widzę osoby
oczekujące na swoich bliskich, a na mnie nie czeka nikt znajomy.
Niestety, nie mam rodziny ani przyjaciół za granicą, więc nie
będzie mi dane przywitanie przez kogoś po podróży, to taki dość
smutny moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że możesz liczyć tylko
na siebie. OK, koniec tego rozczulania się nad sobą, Ryga czeka! W
informacji turystycznej na lotnisku zaopatruję się w plan miasta
oraz bilet na przejazd na lotnisko oraz z powrotem, który ładowany
jest na specjalnej elektronicznej karcie, którą należy aktywować
po wejściu do autobusu. Do odjazdu mam około 20 minut, kiedy czekam
przed terminalem wiatr się wzmaga i zaczyna padać deszcz. Podróż
po Rydze rozpoczyna się w strugach deszczu, po ok. 30 minutach jazdy
autobus kończy bieg przy dworcu kolejowym, wtapiam się w tłum
przechodniów i aby przeczekać ulewę wchodzę na dworzec, który
okazuje się być połączony z centrum handlowym. Trafiam na czynną
pocztę, gdzie kupuję i od razu wysyłam widokówki, byłem
przekonany, że nie będę miał takiej możliwości, a tu takie
pozytywne zaskoczenie. Na dolnym poziomie odkrywam supermarket Rimi,
pierwsze kroki kieruję do działu z pieczywem, gdzie znajduję
bardzo smacznie wyglądające wypieki. Jak zwykle przemierzam sklep z
wypiekami na twarzy w poszukiwaniu produktów, które są niedostępne
w Polsce, z pewnością dużą popularnością cieszy się tutaj
firma cukiernicza Laima, której wyroby można znaleźć niemal co
krok. O dziwo bardzo słabo wypadają an tym tle jogurty, wybór jest
mizerny, a poza tym są drogie. Za to widać, że Łotysze podobnie
jak Estończycy lubują się w mlecznych twarożkach o
najrozmaitszych smakach, do Polski dopiero niedawno zaczęły
docierać takie wyroby (np. batoniki Magija).
Kiedy
wychodzę z budynku okazuje się, że przestało padać i powoli się
przejaśnia. Po raz pierwszy widzę słynny zegar dworcowy, który
jest jednym z wizerunków Rygi. Przechodzę przez ulicę i kieruję
wzdłuż głównej arterii miasta, mijam po prawej stronie wejście
do „cyrku bałtyckiego”, następnie spory park, w którym odbywa
się jakiś festyn piwny i docieram do Hotelu Mercure. Tutaj zaczyna
się dzielnica „art deco” z charakterystyczną zabudową, w
większości zajmowaną przez gmachy ambasad. Po kilkunastu minutach
spaceru docieram do mojego hotelu, personel jest niezwykle
sympatyczny. Chwila odpoczynku i ponownie ruszam w miasto, zwłaszcza
że chmury zupełnie się rozeszły i pojawiło się zachodzące
słońce. Mimo różnicy czasu dzień kończy się tutaj później, w
końcu Ryga jest położona zdecydowanie bardziej na Północ niż
Warszawa. Docieram ponownie w okolice dworca, gdzie posilam się w
ulubionym McDonald's, niestety, menu wygląda na niemal identyczne z
polskim, nie ma nic ciekawego w ofercie, więc zadowalam się duża
cafe latte oraz ciastkiem z owocami leśnymi. Przez okna widać
młodzież udającą się na imprezy, ja zaś ruszam pod budowlę do
złudzenia przypominającą Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Gmach
nie jest może tak okazały jak ten w Polsce, ale ma ładniejszą
czekoladową barwę; mieści się w nim Akademia Nauk a na szczycie
taras widokowy, akurat schodzili z niego ostatni goście podziwiający
panoramę Rygi. Wracam do hotelu nieco inną trasą, tym razem
zahaczam o przepiękną starówkę, gdzie znajdziemy przepiękne
zdobione kamienie, jest też słynny dom z kotami na dachu oraz Trzej
Bracia i siedziba Bractwa Czarnogłowych z pomnikiem Rolanda. Byłem
przekonany, że Ryga to takie socjalistyczny klocek, a okazuje się,
że to bardzo ładne i zadbane miasto w niczym nie przypominające
molocha jakim jest Moskwa.
O
rześkim poranku wybieram się na kolejny spacer, przechadzam się
ulicami w dzielnicy „art deco”, gdzie podziwiam kolorowe fasady
ambasad, najbardziej podoba mi się azerska. Jak bardzo żałuję, że
WizzAir zrezygnował z obsługiwania trasy Budapeszt-Baku, na którą
miałem już kupiony bilet na jesień. Teraz będę musiał
zmodyfikować moje plany. Po dłuższej chwili docieram do szpaleru
drzew przy Pomniku Wolności, który jest dzielnie strzeżony przez
policjantów. Po drugiej stronie ulicy jest całodobowy McDonald's,
gdzie zaopatruję się w zestaw śniadaniowy, siadam przy oknie i
lustruję okolicę, a później po raz kolejny, tym razem przy
świetle dziennym oglądam starówkę oraz mosty na Dźwinie. Na
drugim brzegu widać nieco wieżowców oraz bardzo oryginalny gmach
Biblioteki Narodowej.
Wszystko
co dobre, szybko się kończy, mój pobyt w Rydze dobiega końca,
wracam do hotelu po bagaż i udaję się w kierunku dworca
kolejowego. Mam jeszcze nieco czasu w zapasie, więc wstępuję do
McCafé na kawę po wiedeńsku, jest to ta pozycja w menu, która nie
jest dostępna we wszystkich krajach. Autobusem 22 jak poprzedniego
dnia docieram na lotnisko i chwilę później znów zaczyna padać.
Kolejka do odprawy już się uformowała, chociaż personel
lotniskowy dopiero powoli zbiera się do pracy. Odbieram kartę
pokładową i w drugiej części budynku przechodzę przez kontrolę
bezpieczeństwa, samo lotnisko przypomina zdecydowanie model
skandynawski, jest raczej surowe. O dziwo tym razem ruch jest spory,
odlatuje większość maszyn Air Baltic, ale jest też np. rejs
Lufthansy do Monachium. Maszyna lotu ustawiona jest w dalszej części
lotniska, które jest obecnie modernizowane, więc do samolotu trzeba
dotrzeć autobusem. Obsługa nie kwapi się do zamówienia drugiego
pojazdu i na siłę tłoczy wszystkich pasażerów w jednym. Uff,
dobrze, że zaraz zajmuję miejsce w samolocie. Wita nas ta sama
ekipa stewardes, co w dniu wczorajszym, ale za sterami siedzi kapitan
Jarosław Stan. Lot przebiega bardzo spokojnie i o godz. 15 jestem już z
powrotem na Lotnisku Chopina w Warszawie. Dziękuję za uwagę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz