Niemal od razu po powrocie z Hawajow i raptem
kilku godzinach snu we wlasnym lozku ruszam na Lotnisko Chopina, skad udaje sie
do Zurichu. Tym razem w podroz PLL LOT po raz kolejny mam okazje poleciec Boeingiem
737 odziedziczonym od rumunskich tanich linii Blue Air. Samolot jest mocno wysluzony
i glosny, podroz nim to zadna przyjemnosc, ale linia zrobila podmiane maszyny,
wiec nie mam nic do powiedzenia. Ladowanie na lotnisku ZRH to zdecydowanie moje
najgorsze ladowanie w zyciu, z powodu burzy pilot musi tuz nad lotniskiem
poderwac maszyne do lotu i przerwac podejscie do ladowania, chwile potem
wlatujemy w strefe silnych turbulencji a maszyna rzuca jak na karuzeli, ale
konczy sie na strachu i po kilkunastu minutach krazenia nad miastem lotnisko
zostaje ponownie otwarte i mozemy wyladowac. Teraz czeka mnie caly dzien
oczekiwania na nocny lot linia Swiss do Singapuru, od razu po ladowaniu nadaje
bagaz i udaje sie do saloniku, gdzie na wygodnym fotelu/lezance oczekuje na
moje polaczenie. Maszyna jest minimalnie wypelniona, mam dla siebie cale 3
fotele z przodu klasy ekonomicznej, czyli tak, jak lubie najbardziej. Lot
przebiega bardzo lagodnie, obsluga dba o pasazerow, to co mi sie nie podoba to
fakt, ze zaraz po posilku prosza pasazerow o zasloniecie okien, by wschodzace
po trasie slonce nie budzilo osob, ktore zasnely. Ja akurat w samolocie niemal
nigdy nie moge zasnac, wiec chetnie obserwowalbym to, co widac przez szybke. Wiadomo,
ze dla zalogi najlepiej jest uspic kabine i miec swiety spokoj. Po wyladowaniu
w Singapurze kieruje sie do strefy ogolnodostepnej, by obejrzec Jewel, czyliwodospad, wokół którego rozciągają się egzotyczne
ogrody. Na zewnatrz tej strefy znajduje sie sporych rozmiarow centrum handlowe,
sklepy sa juz zamkniete, ale czesc gastronomiczna jest jeszcze czynna, posilam
sie w Burger Kingu i znajduje takze uwielbiane przeze mnie Dunkin Donuts. Zaopatruje
sie w kolorowe paczki i kawke a po konsumpcji spaceruje po pustej o tej porze hali
odlotow, jedyne czynne stanowiska sa przy hinduskiej liniii Spice Jet, poza tym
na lotnisku hula wiatr. Przypadkiem zauwazam urzad pocztowy i automat, w ktorym
mozna kupic znaczki na pocztowki i zaplacic karta kredytowa. W kiosku obok
(akurat jest czynny) nabywam widokowke i moge ja chwile pozniej wyslac do
Polski. Teraz ruszam w powrotem do strefy airside, gdzie znajduje sobie miejscowke
i do rana udaje mi sie przespac we wzglednych warunkach. Przede mna mocno
egzotyczny kierunek jakim jest Sultanat Brunei i jego stolica Bandar Seri
Begawan, ktora byla na mojej liscie miejsc do zobaczenia od niepamietnych
czasow, jest to bowiem mocno orientalne miejsce w Azji Poludniowo-Wschodniej.
Samo panstwo jest mocno wyznaniowe, dominuje tak islam, a sultan od wielu lat
rzadzi twarda reka. Miasto moze pochwalic sie największym na Dalekim Wschodzie
meczetem oraz imponujacym muzeum, w ktorym sultan zgromadzil prezenty otrzymane
przez lata swojego panowania nad krajem. Trzeba przyznac, ze wspomniany meczet
jest niesamowity, jego wyglad nawiazuje do mauzoleum Taj Mahal w Indiach, a jego
kopula wykonana jest ze szczerego zlota. Wejscie do Royal Regalia Museum jest
bezplatne, wystarczy jedynie zostawic swoje rzeczy w schowku, zdjac obuwe i
wpisac sie na liste gosci. W srodku niestety obowiazuje calkowity zakaz
fotografowania, a poniewaz odwiedzajacych niemal tutaj nie ma, to spacerujac po
zimnej marmurowej posadzce mozemy czesto czuc na sobie oddech muzealnych
straznikow. Muzeum jest doskonalym przykladem pokazania, jak doskonale w Brunei
funkcjonuje kult jednostki, warto zobaczyc!
Nastepny cel na mojej mapie podrozy to kolejny azjatycki moloch i indonezyjska
stolica, czyli Dzakarta, do ktorej udaje sie liniami Singapore Airlines z kolejna
przesiadka w Singapurze. Z lotniska do miasta kursuje kolejka, po ok. 40
minutach jazdy wygodnym klimatyzowanym pociagiem jestem juz w biznesowym
centrum miasta, a kilkanascie minut pozniej po spacerze przez nowoczesne
centrum i dzielnice ambasad docieram do hotelu Ibis, w ktorym zatrzymam sie na
kolejne dwie noce. O ile po Dzakarcie spodziewalem sie zdecydowanie nizszego
standardu, to miasto naprawde pnie sie do przodu, znajdziemy w nim wiele szklanych
domow, drapaczy chmur oraz centrow handlowych z niemal wszystkimi znanymi nam
sieciowkami. Stara czesc Dzakarty jest zlokalizowana na polnoc o glownego placu
miasta o nazwie Medan Merdeka, nad ktorym goruje monument. Stara czesc Dzakaraty
to przede wszystkim Plac Fatahillah z kawiarnia o tej samej nazwie. Na samym placu otoczonym bialymi budynkami
w kolonialnym stylu niedozwolony jest ruch samochodowy, co w zdominowanej przez
skutery Dzakarcie jest swoistym fenomenem. Dzieki temu mozemy sie jednak
przeniesc w czasie do Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, czego
wszystkim zainteresowanym zycze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz