Wyjazd do Chicago chodzil mi po glowie od
dawien dawna, ale niesamowicie ciezko bylo znalezc atrakcyjna cenowo oferte do
tego miasta, ktore uchodzi za jedno z centrow biznesowych USA. W promocjach
niemal zawsze jest Nowy Jork lub Kalifornia, ale Chicago i inne amerykanskie
miasta pojawiaja sie stosunkowo rzadko, kiedy wiec udalo mi sie znalezc cene
oscylujaca w granicy ok. 300 EUR na rejsy liniami Swiss & Austrian (przy
wylocie i powrocie do Kopenhagi) nie musialem sie dlugo zastanawiam. Dolot do
Kopenhagi odbylem na pokladzie PLL LOT, tani bilet udalo sie upolowac w promocji
LOT.
Lot LX6 na trasie ZRH-ORD byl bardzo spokojny,
po starcie dlugo lecielismy w chmurach, dopiero nad Wielka Brytania naszym
oczom ukazalo sie slonce, ktore owarzyszylo mi niemal przez czas trwania calego
rejsu. Skusilem sie na zamowiony wczesniej posilek koszerny, ale niestety mnie
on rozczarowal, byl zapakowany w folie i zawieral plastikowe sztucce, najgorzej.
Podczas lotu obejrzalem dwa francuskie filmy niedostepne w dystrybucji w Polsce
a nastepnie wsluchiwalem sie w najnowsza plyte Willa Younga pt.
"Lexicon". Co warto odnotowac, caly Airbus A330 byl oblozony niemal
do ostatniego miejsca, zwrocilem uwage, ze na pokladzie lecialo bardzo duzo
naprawde otylych facetow typu "bear" w w wieku ok. 40+. Jeden pasazer
jeszcze napychal sie chipsami Pringles, a kiedy trzeba bylo rozlozyc stolik na
obiad, to mu sie to nie udalo! Moge tylko wspolczuc starszej pani, ktora
siedziala przez caly lot po prawicy tego jegomoscia.
Kontrola „immigration” w Chicago okazalo sie
zwykla formalnoscia, caly proces jest bardzo usprawniony przez automaty,
nastepnie blyskawiczna rozmowa z oficerem, jeszcze tylko odbior bagazu z tasmy,
clo i juz jestem na terenie USA. Do centrum miasta mozna dostac sie wygodnie
niebieska linia kolejki CTA, na moje potrzeby zainwestowalem w bilet dobowy kosztujacy
10 USD, ktory uprawnia do nieograniczonej liczby przejazdow srodkami transportu
miejskiego w Chicago. Do centrum pociag jedzie okolo godziny, a kiedy juz wysiadamy
w scislym downtown, glowe trzeba zadzierac do gory, by dobrze przyjrzec sie
licznym wiezowcom tam stojacym. Nie ukrywam, ze najbardziej podobal mi sie
drapacz chmur nalezacy do Trumpa. ;)
W samym Chicago polecam przede wszystkim Millennium
Park a w nim fontanne i multimedialna ekspozycje Crown Fountain oraz Cloud Gate,
czyli slynna „fasolke”, w ktorej mozemy sie przejrzec i bawic naszym aparatem
fotograficznym, robiac sobie zdjecia w roznych ujeciach jak w krzywym
zwierciadle. Bardzo blisko wspomnianego parku znajduje sie otwara w ubieglym
roky kawiarnia Nutella Cafe sygnowana Ferrero, gdzie mozemy nie tylko wypic np.
sspresso z nutka Nutelli, ale takze kupic nalesniki z bananami i Nutella czy
uzupelnic nasze zapasy tego czekoladowego kremu. Ceny dosc wysokie, ale raz sie
zyje. Poza tym odwiedzam oczywiscie filie Dunkin' Donuts, gdzie kosztuje specjalnych paczkow z okazji zblizajacego sie Halloween a w Starbucks Coffee delektuje sie Pumpin Spice Latte. Ewidentnie czuc jesien w powietrzu.
Powrotny rejs Austrian Airlines na pokladzie Boeinga B777 wspominam calkiem milo. Odpowiedni wczesnie wybrane miejsce podczas odprawy online pozwolilo mi i tym razem usiasc z przodu samolotu, co daje mozliwosc szybkiego skorzystania z serwisu pokladowego. Panie ubrane na krwisto czerwony kolor calkiem zgrabnie sie prezentowaly i byly mile, posilek obiadowy podano ok. godzine po starcie. Na monitorku obejrzalem jeden niemiecki film "Der Fall Collini", swietny thriller trzymajacy w napieciu. Niestety, oferta byla jeszcze bardziej uboga niz Swissa, dobrze, ze ponownie udalo mi sie posluchac Willa Younga, bo inaczej noc umilalby mi jednostajny szum silnikow. Szumnie zapowiadane sniadanie to poza napojami jeden duzy zapychajacy muffin, wygladalo to niesamowicie slabo i tak samo smakowalo, jak nigdy zostawilem niemal polowe porcji, wiedzac, ze niebawem zjem cos bardziej konkretnego w saloniku Austriana. I niby tak bylo, bo na sniadanie wjechala porcja jajecznicy, ale poza tym oraz pieczywem i dzemem nie ma tam zadnego wyboru, o serze czy wedlinach mozna zapomniec, podczas pory obiadowej takze nie mozna liczyc na zadne wytrawne dania. Najlepiej pod tym wzgledem prezentuja sie saloniki LH w Mediolanie i Atenach oraz w ich hubach. Polecam serdecznie a tymczasem wracam na poklad A321 do Kopenhagi, gdzie po krotkim oczekiwaniu na przesiadke wracam do Warszawy z kapitanem Krzysztofem Wieczorkiem na pokladzie PLL LOT.
Powrotny rejs Austrian Airlines na pokladzie Boeinga B777 wspominam calkiem milo. Odpowiedni wczesnie wybrane miejsce podczas odprawy online pozwolilo mi i tym razem usiasc z przodu samolotu, co daje mozliwosc szybkiego skorzystania z serwisu pokladowego. Panie ubrane na krwisto czerwony kolor calkiem zgrabnie sie prezentowaly i byly mile, posilek obiadowy podano ok. godzine po starcie. Na monitorku obejrzalem jeden niemiecki film "Der Fall Collini", swietny thriller trzymajacy w napieciu. Niestety, oferta byla jeszcze bardziej uboga niz Swissa, dobrze, ze ponownie udalo mi sie posluchac Willa Younga, bo inaczej noc umilalby mi jednostajny szum silnikow. Szumnie zapowiadane sniadanie to poza napojami jeden duzy zapychajacy muffin, wygladalo to niesamowicie slabo i tak samo smakowalo, jak nigdy zostawilem niemal polowe porcji, wiedzac, ze niebawem zjem cos bardziej konkretnego w saloniku Austriana. I niby tak bylo, bo na sniadanie wjechala porcja jajecznicy, ale poza tym oraz pieczywem i dzemem nie ma tam zadnego wyboru, o serze czy wedlinach mozna zapomniec, podczas pory obiadowej takze nie mozna liczyc na zadne wytrawne dania. Najlepiej pod tym wzgledem prezentuja sie saloniki LH w Mediolanie i Atenach oraz w ich hubach. Polecam serdecznie a tymczasem wracam na poklad A321 do Kopenhagi, gdzie po krotkim oczekiwaniu na przesiadke wracam do Warszawy z kapitanem Krzysztofem Wieczorkiem na pokladzie PLL LOT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz