Kolejny weekend
stoi u mnie pod znakiem wyjazdu – tym razem nic szczegolonego, bo szykuje mi sie
impreza w Brukseli. Dla moich znajomych to czysta abstrakcja, ze potrafie w
sobote wieczorem gdzies poleciec, wybrac sie do klubu potanczyc i nastepnego
dnia wrocic do Warszawy – mnie zas takie wyjazdy dodaja energii i dobrze sie na
nich bawie, chociaz wiadomo, ze zmeczenie zawsze pojawia sie po takim pobycie. W
sobote wczesnym popoludniem docieram na Lotnisko Chopina, kontrola
bezpieczenstwa przebiega tym razem bez zarzutu i bardzo szybko znajduje sie w
strefie airside warszawskiego lotniska, gdzie oczekuje na moj lot linia WizzAir
do Charleroi. Juz siedzac na miescu i obserwuajc remont pasa na Okeciu oraz
uziemiome samoloty Boeing 737 MAX otrzymuje wiadomosc mailowa od wegierskiego
taniego przewoznika o opoznieniu mojego rejsu W6 1381 – odlot z godziny 16:10
przesuwa sie na 17:15, na tablicy odlotow godzina zmienia sie sporo pozniej, kiedy
ja zdazylem juz o tym opoznieniu zapomniec. Czas szybko uplynal mi na lekturze,
katem oka widze, ze do boardingu powoli ustawia sie kolejka podroznych, wstaje
wiec i zajmuje miejsce w jednym z ogonkow. Jako tani przewoznik WizzAir rozroznia
priority boarding, ktory rozpoczyna sie odpowiednio wczesniej, a podrozni moga
zebrac na poklad ze soba dwie sztuki bagazu podrecznego. Z Warszawy WizzAir
operuje Airbusami A321 i moze na poklad zabrac dosc pokazna liczbe pasazerow,
oblozenie jest bardzo wysokie, w kolejce zastanawia mnie duza liczba
niemowlakow, wokol ktorych niestety nie sposob przejsc obojetnie, gdyz caly
czas placza. Jedno z dzieci jest niespokojne niemal przez polowe trwajacego 1 h
40 minut lotu, odnosze wrazenie, ze zaraz sie zaniesie tym placzem i udusi ze zmeczenia,
ale nic z tych rzeczy. Najpierw przez bramke przechodzi zaloga, pozniej
autobusem zostaja zawiezieni pierwsu pasazerowie i w koncu nadchodzi moja
kolej. Szybko zajmuje miejsce 35A, na koncu maszyny przy oknie, tym razem los sie
do mnie usmiechnal i maszyna losujaca nie przydzielila mi srodkowego miejsca, a
ponadto miejsce w srodku pozostaje wolne. Zaloga witajac sie przeprasza za
opoznienie startu informujac, ze samolot przylecial spozniony z poprzedniego
odcinka. Chyby jednak to nie tak, rzut oka na Flight Radar i mozna zobaczyc, ze
tego dnia maszyna o numerach rejestracyjnych HA-LXU wykonala swoja rotacje w
dniu 18.05.2019 planowo. Rano samolot o czasie dotarl z Reykjaviku, nastepnie
obsluzyl rejs do Kutaisi i z powrotem i potem nastapialo owo opoznienie. Na
szczescie mialem jeszcze duzy zapas czasowy, takze ladowanie o 19:15 nie bylo
dla mnie problemem. Pogoda na trasie jest dobra, przez spora czesc rejsu pod
samolotem bylo widac jedynie pojedyncze obloki i moglem obserwowac ziemie z
lotu ptaka. Podczas lotu kapitan Marek Mikosza przekazuje parametry na jego temat,
na okolo 30 minut przed przyziemieniem w Charleroi z kokpitu rozlega sie
zapowiedz „cabin crew, start of decent” i 5-osobowa zaloga rozpoczyna przygotowania
do ladowania. Bardzo sie ciesze na ladowanie, bo nieustanny placz dzieci oraz
ogloszenia zalogi o sprzedazy pokladowej mimo nalozonych na uszy sluchawek sa
po prostu uciazliwe. Niestety, pogoda w Belgii sie psuje i kiedy ladujemy,
niebo jest spowite chmurami.
Rejs powrotny SN2559
z Brukseli do Warszawy w niedzielny wieczor to juz inna para kaloszy. Wprawdzie
obecnie na trasach europejskich linia Brussels Airliens nie oferuje bezplatnego
serwisu w klasie ekonomicznej (nie uswiqdczymy nawet szklaneczki wody
mineralnej), ale rejs liniami tradycyjnymi rzadzi sie innymi prawami. Przed odlotem
moge skorzystac z saloniku biznesowego o nazwie LOFT, spora jego czesc zostala
niedawno powiekszona i wykonana na zlecenie marki Lexus, mozna wyciagnac sie
bardzo wygodnych fotelach i krzeslacach, uciac sobie drzemke w specjalnie przeznaczonych
do tego pokojach czy odswiezyc sie pod prysznicem. Po lunchu czas na deser, do
kawki szczegolnie przypasowaly mi tarty kokosowa i cytrynowa, poza tym salonik
w Brukseli to jak dotad jedyny, ktory odwiedzilem, gdzie serwowane jest moje ulubione
wino porto. Lot SN2559 wykonywany jest samolotem typu A319, ktory dominuje we
flocie belgijskiego przewoznika. Boarding (na szczescie przez rekaw) rozpoczyna
sie punktualnie, nieco czekamy na pasazerow z rejsu do Londynu, ale startujemy
tylko kwadrans po czasie rozkladowym. Podczas startu nad miastem wisza deszczowe
chmury, przebijamy sie przez ich gruba warstwe i sygnalizacja zapiecia pasow
zostaje wylaczona dopiero ok. 30 minut po starcie, ale wkrotce potem na
horyzoncie widac piekny ksiezyc oraz swiatla miast, ktore mijamy pod nami, na
pokladzie jest naprawde cicho, nie slychac szumu silnikow a na pokladzie nie bylo
tez placzacych dzieci, co zwykle dobrowadza mnie do szalu. Na Lotnisku Chopina
przyziemiamy o czasie niemal rowno o 23:00.
Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń