Dolce vita! / 20.01.2019


W niedziele bladym switem pojawiam sie na Lotnisku Chopina, przynajmniej raz w roku staram sie odwiedziec Wlochy; tym razem jednodniowy wypad do Mediolanu zarezerwowalem raptem na 2 tygodnie przed terminem wylotu, korzystajac z niskich cen u tanich przewoznikow (WizzAir i Ryanair). Rozklad obu linii umozliwial calodniowy pobyt w Italii, nie byl konieczny nocleg i nie bylo potrzeby wykorzystywac puli urlopowej, a u mnie kazdy dzien jest na wage zlota. Na stolecznym lotnisku calkiem pokazna liczba podroznych tloczy sie przed wejsciem do kontroli bezpieczenstwa w strefie A, ale ochrona zamknela bramki, kieruje sie zatem do drugiej czesci terminala i tam bezproblemowo udaje mi sie przejsc przez magiczne bramki. Najpierw udaje sie do automatu z kawa, a potem zajmuje miejsce w poblizu gate’u 31, skad bedzie odbywal sie boarding na rejs do Bergamo. Rozpoczyna sie on nawet przed czasem i wyraznie widac, ze po zmianach polityki bagazowej niemal wszyscy pasazerowie zdecydowali sie na wykup uslugi pierwszenstwa wejscia na poklad, co daje gwarancje zabrania wiekszego bagazu podrecznego na poklad. Moja uwage zwroca dosc niemila pracownica agenta handlingowego, ktora obsluguje nasz boarding, dziewczyna jest tutaj ewidentnie za kare, jest nieuprzejma i opryskliwa dla pasazerow, wygania ich z kolejki, na odczepne odpowiada na pytanie jednej pasazerki, duzy minus za obsluge tutaj. Do Airbusa A321 zostajemy podwiezieni autobusem, mam losowo przyznane miejsce 38C, ktore znajduje sie w przedostatnim rzedzie, nieco sie tego obawiam, gdyz tyl maszyny jest zdecydowanie bardziej podatny na wszelkie turbulencje. Przed startem ma miejsce odlaczanie samolotu, kapitan Rafal Skibniewski podaje parametry lotu i wznosimy sie w powietrze, ladnie widac wschodzace slonce nad Warszawa. Cale szczescie sam lot jest bardo spokojny i cichy, zaloga swoj platny serwis rozpoczyna dopiero prawie godzine po starcie, wiekszosc pasazerow ucina sobie drzemke i zaloga nie ma komu oferowac swoich produktow w zawyzonych cenach. Po 1 h 45 min rejsu kapitan delikatnie przyziemia na lotnisku w Bergamo, jest piekne slonce i jeszcze lekki mrozek, ale w ciagu dnia temperaturja wzrosnie do 7 stopni powyzej zera.
Pierwsze kroki w slonecznej Italii kieruje do polozonego naprzeciwko lotniskowego terminala centrum handlowego Orio, gdzie w supermarkecie Iper oblawiam sie we wloskie specjaly, w koszyku laduja m.in. dwa opakowania kawy Lavazza Dek (intenso i classico), krakersy TUC z rozmarynem, czekoladowe ciasteczka Pan di Stelle czy tez napoj chinotto. Po odejsciu od kasy jestem objuczony niczym wielblad, ruszam na pietro i musze sie nieco posilic, czas na sniadanko w McCafe – croissant i cappuccino. Nastepnie robie mala rundke po sklepach, jest nieco wloskich marek, ale mimo trwajacych wlasnie wyprzedazy oferta nie jest powalajaca, natomiast wszystkie sieciowki jak moja ulubiona ZARA czy H&M maja taka sama oferte jak w Polsce. Po krotkim spacerze przez centrum handlowe wracam na lotnisko, w kasie przewoznika Terravision zaopatruje sie w bilet powrotny do Mediolanu w cenie 9 euro i okolo godzine pozniej docieram do dworca kolejowego Stazione Centrale, skad szybkim krokiem zmierzam w kierunku Quadrilatero d'Oro. Male zakupy we wloskich domach mody to taka moja slabosc, milo jest zostac obluzonym po krolewsku przez bardzo elegancka obsluge. Po wizycie w salonie Emporio Armani i Versace docieram na skapany w sloncu plac Duomo, to juz po raz kolejny mam okazje podziwiac to miejsce, jak zawsze towarzysza mi golebie. 
Teraz nadszedl czas na creme de la creme mojego wypadu do Mediolanu, a mianowicie wizyte w pierwszej kawiarni Starbucks Reserved we Wloszech, ktora z wielka pompa otwarto w ubieglym roku. Juz samo wejscie do kawiarni jest imponujaca, miesci sie ona w starym eleganckim gmachu poczty, a wejscia pilnuje ochroniarz w garniturze i dobrze skrojonym plaszczu, w srodku jest tlum gosci, wiec chwile musze poczekac na zewnatrz, a kiedy juz wchodze do srodka, nie moge wprost uwierzyc, jak przestronne i kunsztownie urzadzane jest to miejsce, jest duzo elementow drewna oraz zlota, sa dwa stanowiska barowe, przy ktorych mozna zamawiac ten zyciodajny napoj (jest dostepne menu niczym w restauracji, widac, ze to Starbucks na bogato), a na antresoli zlokalizowany jest najprawdziwszy bar, gdzie mozna zamawiac takze drinki (Aperol Spritz rzadzi) i cieple przeskaski. Trwa moje dolce far niente, zaczytuje sie w niedawno kupionej ksiazce na temat komunizmu w Albanii. W koncu nadchodzi czas, by sie zebrac, ruszam w droge powrotna do Stazione Centrale, slonce juz zachodzi i ok. 18:30 ruszam do Bergamo, tym razem podroz trwa nieco dluzej, ale mam spory zapas czasowy, na spokojnie przechodze kontrole bezpieczenstwa i przechodze pod bramke numer 11, skad bedzie odbywal sie boarding mojego rejsu linii Ryanair do Varsavii Modlin. Samolot z Modlina przylatuje sporo przed czasem, takze i nasz boarding rozpoczyna sie na ponad 40 minut przed planowanym startem Boeinga 737. Tak sie sklada, ze personel czeka na spoznialskich pasazerow i nim w koncu wszyscy zajma miejsca, nieco czasu uplywa, a zaloga strofuje pazaserow, ktorzy sie kokosza i nie moga sie odpowiednio usadowic. Na szczescie nie ma dlugiej kolejki do startu i szybko wzbijamy sie w przestrzen, mam miejsce 21B w srodkowej czesci maszyny na skrzydle, wiec nie moge ogladac widokow za oknem, niemal caly lot spedzam na lekturze mojej ksiazki. Obsluga tym razem takze nie jest bardzo narzucajaca sie, ale oczywiscie musi reklamowac swoj serwis oraz niesmiertelne zdrapki. Na kwadrans przed rozkladowa godzina ladowania meldujemy sie na plycie lotniska w Modlinie. Wybija godzina 23:00. Arrivederci!