Zagrzebany w Zagrzebiu / 25.09.2021 - 26.09.2021

Czas na kolejny weekendowy wyjazd, zaplanowany juz bardzo dawno temu ;) Pamietam, ze w pewien zimowy poranek odlatywalem z Krakowa do Warszawy i akurat tego dnia w ramach Szalonej Srody PLL LOT zaoferowaly bardzo dobre ceny na wiekszosc swoich polaczen. Jeszcze przed boardingiem na rejs do Warszawy udalo mi sie zakupic bilet na wrzesien, teraz pozostalo tylko odliczac do daty wyjazdu.

Samolot EMB170 jest bardzo szczelnie wypelniony w klasie ekonomiczne, natomiast biznes swieci pustkami. Lot trwa dosc krotko, po nieco ponad godzinie ladujemy w slonecznym i cieplym Zagrzebiu, jeszcze tylko szybka kontrola paszportowa (Chorwacja niestety wciaz nie jest w strefie Schengen) i juz moge opuscic strefe przylotow. W hali lotniska w kiosku kupuje jeszcze bilet na komunikacja miejscka a potem flat white na wynos w Cafe Nero Dojazd do miasta lokalnym autobusem trwa ok. 30 minut, aby dotrzec do hotelu musze jeszcze przesiasc sie na tramwaj, ale komunikacja miejska dziala w Zagrzebiu bardzo sprawnie i nie stanowi to dla mnie problemu. Plan na popoludnie jest nastepujacy: skorzystac ze slonca – kieruje sie zatem nad jezioro Jarun i na polozona przy nim plaze. Jest jak to bywa w Chorwacji kamienista, ale za to bardzo dobrze przystosowana do potrzeb plazowiczow. Znajdziemy tam przebieralnie, toalety, place zabaw dla dziecki oraz bogata oferte gastronomiczna.

cdn.

Na styku kontynentów - Tanger / 23.09.2021

Tak sie zlozylo, ze wypad do Maroka i Francji byl moja ostatnia podroza, ktora odbylem przed akcja pandemia w lutym 2020 roku. Teraz zas pierwszy wyjazd po Europe pada wlasnie na Maroko i jest to Tanger, na styku Afryki i Europy. Korzystajac z dosc rozbudowanej siatki polaczen linii Ryanair udalo mi sie zaplanowac jednodniowa wycieczka do Maroka na trasie Warszawa Modlin – Bergamo – Tanger & Tanger – Charleroi – Warszawa Modlin. W czwartkowy poranek po porannym espresso i brioche czekam pod bramka mojego lotu BGY-TNG, boarding trwa niesamowicie krotko, bo okazuje sie, ze leci mniej niz 20 pasazerow, dawno juz nie widzialem tak pustego samolotu, mam dla siebie cale 3 siedzienia, ale ze za oknem przez wieksza czesc lotu jest piekna pogoda, to obserwuje to, co dzieje sie pod nami a przez pozostaly czas koncze czytac ksiazke „Lotniskowy zawrót głowy”. Ujmuje mnie ladowanie na afrykanskiej ziemi, ladujemy od strony oceanu i przelatujemy bardzo nisko niemal nad sama plaza, cos wspanialego. Po wyjsciu z samolotu nastepuje kontrola dokumentow „covidowych”, moje potwierdzenie szczepienia oraz formularz „fiche sanitaire” laduja na odpowiedniej kupce u sluzb lotniskowych a potem juz klasyczna kontrola paszportowa, skanowanie bagazu i moge opuscic lotnisko. Akurat udaje mi sie rozmienic banknot 200 MAD w lotniskowej placowce pocztowej placac za znaczki. Jeszcze tylko zmiana stroju na lzejszy i juz moge ruszyc w droge do miasta. Bezposrednio na lotnisko nie kursuje komunikacja miejska, ale mozna dostac sie na jej przystanek idac pieszo z lotniska. Spacer do dużego ronda z główną trasą trwa ok. 15-20 minut. Mamy ładny chodnik po obu stronach jezdni, można śmiało iść. Największa trudność to przedostanie się potem na drugą stronę jezdni, by zlapac autobus 9A w strone miasta. Jezdza bardzo czesto, wiec nie trzeba sie martwic, jesli nam ucieknie. Bilet na przejazd kupujemy placac gotowka u kierowcy, koszt biletu to 3,5 MAD (wejscie tylko przednimi drzwiami). Do miasta jechalem w porannym szczycie ok. 40 minut, z powrotem juz niecale 30 min. Jesli chcemy zasygnalizowac kierowcy, ze chcemy wysiasc na kolejnym przystanku pukamy w szybe drzwi wyjsciowych. 

Z centrum miasta dobiega typowy arabski gwar, a samo miasto jest ładne, zadbane i bardzo kolorowe. Pierwsze kroki kieruje do legendarnej Gran Cafe de Paris vis a vis ambasady Francji i Instytut Francuskiego. Miejsca na zewnatrz sa mocno oblegane, wiec zajmuje stolik przy drzwiach i zamawiam zestaw sniadaniowy. Omlet z oliwkami oraz swiezo wyciskany sok z pomaranczy smakuja wybornie, taki posilony moge ruszyc w dalsza droge, ktora przez miasto wiedzie mnie w kierunku medyny, by zagubic sie w gaszczu waskich uliczek i napatrzec sie na targ i zycie codzienne mieszkancow Maroka. Przy okazji zaopatruje sie w pamiatki a potem jeszcze dla odmiany czeka mnie wizyta w supermarkecie Marjane, gdzie do plecaka pakuje moc przekasek i lokalnych slodyczy. W koncu nadchodzi pora na glowny punkt programu, czyli wizyte na szerokiej plazy miejskiej. O tej porze dnia nie ma tam wielu plazowiczow, wiec spokojnie mogle sie zrelaksowac, zamoczyc stopy w Atlantyku i wsluchac sie w szum fal. Oprocz blekitnego nieba...

Destination Calabria / 15.09.2021 - 16.09.2021

Czas na kolejna blyskawiczna wyciecze do Wloch. Poniewaz pogoda w Triescie niestety nie rozpieszczala, to dalem Italii jeszcze druga szanse i tym razem zdecydowalem sie na wylot do Kalabrii. W tej okolicy jeszcze nie bylem, a siatka polaczen Ryanaira az sama sie prosila, by zobaczyc to miejsce. Lot z Krakowa do Lamezii wystartowal o czasie, na pokladzie calkiem spora ilosc pasazerow, na szczescie udalo mi sie zajac miejsce przy oknie a poniewaz pogoda dopisala, to moglem obserwowac piekne widoki za oknem. Lotnisko w Lamezii Terme nie powala swoim rozmiarem ani uroda, ale na pewno spelnia swoja role. Co wiecej, jest oddalone od dworca kolejowego Lamezia Terme Centrale jedynie 15-20 minutowy spacer, ale mozna tez dojechac autobusem. Na krotki pobyt w Kalabrii wybralem opcje B&B nieopodal dworca, udalo mi sie umowic z wlascicielem i czekal na mnie juz ok. 10 rano, wiec po nocnym oczekiwaniu na lot moglem sie odswiezyc i nieco odpoczac nim wyruszylem na plaze. Sama Lamezia jako taka swojej ladnej plazy nie posiada, wiec postanowilem odwiedzic turystyczny hit regionu, czyli miejscowosc o nazwie Tropea. Dojazd pociagiem trwa ok. 40-50 minut, a bilet kosztuje 4,20 EUR. Po wyjsciu ze stacji od razu widac, ze miasteczko znajduje sie na klifie, stacja jest na gorze a do miasta trzeba sie nieco sturlac. Tropea jest bardzo zadbana, na kazdym rogu otwarte sa kawiarnie, restauracje, sklepy z pamiatkami, naprawde potrafi zachwycic. Co warto zauwazyc, to fakt, ze ceny sa na bardzo przyjemnym poziomie. Najlepsze jednak jeszcze przede mna, udajac sie glowna ulica w dol w strone morza zblizamy sie coraz bardziej do klifu i nieziemskich widokow, ktore mozemy podziwiac z tarasu widokowego, az ciezko uwierzyc, ze woda moze przybierac takie fantastyczne odcienie i kolory. Teraz tylko jeszcze trzeba pokonac strome i krete schody, by dostac sie na piekna plaze miejska znajdujaca sie pod klifem, wyglada to wspaniale, czas na lezakowanie ;) Po powrocie czas na obiadokolacje, tym razem decyduje sie na penne all’arrabbiata, makaron we Wloszech to w koncu cos, czego zawsze warto sprobowac.

Kolejny dzien to lot krajowy do Bergamo, trwa dobre 1,5 h, wiec jak na rejs krajowy jest to naprawde dlugo, ale samolot musi przeleciec niemal caly Polwysep Apeninski. Po ladowaniu w Lombardii mierzenie temperatury kazdemu pasazerowi w terminalu i mozna opuscic lotnisko – gdyby nie wszechobecne maski, to nie zorientowalbym sie, ze jest pandemia, bo ludzi jest tam naprawde sporo, a autobus numer 1 do miasta byl szczelnie wypelniony. Mam szczescie, bo rusza wkrotce po tym, jak juz udalo mi sie do niego zmiescic. Na lotnisku w Bergamo bywalem wiele razy, ale dopiero teraz mam okazje zobaczyc pierwszy raz zobaczyc samo miasto, ktore bardzo mi sie podoba. Jest pelne majestatycznych okazalych budowli a po wjezdzie na gore starego miasta ukazuje sie nam przepiekny panoramiczny widok na cala okolice. W waskich uliczkach znajdziemy mnostwo lokali gastronomicznych, zamawiam pizze w kawalkach oraz polente – lokalny deser, ktory jest prawdziwa bomba kaloryczna, ale zdecydowanie warto zgrzeszyc. Do atrakcji miejskich mozna zaliczyc tez przejazd kolejka, ktory laczy gorne miasto z dolnym, ciekawe doznanie w cenie biletu miejskiego na 24 h. Po kulinarnej uczcie i spacerze ruszam juz z kierunku lotniska, gdzie jeszcze zatrzymuje sie w centrum handlowym – czas na zakupy wloskich przysmakow i male aperitivo ;) W dobrym humorze moge wracac do Polski. Arrivederci!