Sprint z Pragi do Radomia / 08.01.2017

W niedzielnie przedpołudnie melduje sie na praskim lotnisku Ruzyne im. Vaclava Havla. Po powrocie z imprezy jestem nieco zmeczony, czas uzupelnic kalorie w restauracji McDonald’s, gdzie w menu sniadaniowym pojawila sie interesujaca i calkiem smaczna pozycja w postacji bajgla z jajkiem i bekonem. Pozniej jeszcze zakupy czeskich przysmakow w Billi (m.in. czekolada Studentska) i oczekuje juz na otwarcie odprawy mojego rejsu linii Sprint Air do Radomia. Korzystajac w promocji tej linii mozna bylo kupic bilet z Pragi do Radomia za jedyne 58 zl, w cenie przelot najmniejszym samolotem pasazerskich, jaki lata po polskim niebie, czyli Saabem 340. Kiedy tak wpatruje sie w dosc bogata tablice odlotow podchodzi do mnie pani z informacji turystycznej przeprowadzajaca ankiete i zadaje pytania dotyczace mojego pobytu w Pradze. Na poczekaniu zmyslam sobie co nieco, bo zdaje sobie sprawe, ze moj mocno niestandardowy sposob podrozowania tylko na impreze nie miesci sie w kanonie, wole wiec po raz kolejny nie wzbudzac niezdrowej sensacji. Po odpowiedzi na pytania ankieterki dostaje maly magnesik z logo promujacym Prage, wyglada nawet, nawet.

W koncu 1,5 h przed odlotem otwarte zostaja stanowiska odprawy linii Sprint Air, dwaj panowie z obslugi wydaja karty pokladowe i przyjmuja bagaze. Z racji malych wymiarow samolotu limity bagazowe sa mocno ograniczone, ale tym razem mam ze soba tylko torbe Fred Perry, wszakze dotarlem do Pragi poprzedniego wieczora pociagiem. Karta pokladowa, ktora odebralem, to chyba najbrzydsza karta, ktora kiedykolwiek odebralem, zero szaty graficznej, same czarne litery na bialym papierze. Kontrola bezpieczenstwa nieco sie dluzy, bo w samo poludnie jest wiele odlotow z praskiego lotniska. Przechodze przez dlugie korytarze lotniska pod bramke C18, pasazerowie lecacy do Radomia to w sumie 33 osoby, zatem pelne oblozenie maszyny. Boarding rozpoczyna sie na kwadrans przed odlotem, autobusem zostajemy podwiezieni pod malenki zasnieziony samolot stojacy w oddali na plycie lotniska. Wyglada na niesamowicie maly, zastanawiam sie, czy sie do niego zmieszcze, ale nie jest tak zle. W progu wita nas tylko jedna stewardessa, p. Aleksandra Michalak, kapitanem rejsu jest p. Slawomir Talowski, nasz rejs do Radomia ma zajac 1 h 30 min. Samolot posiada konfiguracje siedzen 1-2, mnie zostalo przydzielone miejsce przy oknie 7A, rzad 6 to rzad z wyjsciami ewakuacyjnymi. W srodku nie ma wiele miejsca, pod siedzeniem przede mna ledwo miesci sie moja torba, a wcale nie jest tym razem duza, kurtki zimowe nawet nie dadza sie wepchnac do schowka :( Na razie to jednak nie problem, poniewaz w srodku panuje lodowate zimno.Stewardessa (rowniez w zrgabnym palcie) prezentuje nam procedure bezpiezenstwa i oczekujemy na start, ktory z powodu kolejki od odladzania opoznila sie prawie o godzine! W tym czasie kapitan nawet slowem nie powoiedzial, ze to bedzie tak dlugi trwalo. W koncu jednak silnik porusza smigla i wznosimy sie do Polski. Tuz po starcie z panelu nad glowa pasazera w pierwszym rzedie spada kratka wraz z gabka. Stewardessa naprawia usterke i przykleja czesc samolotu plaster (sic!). Na szczescie wiecej niespodzianek juz nie ma, rejs odbywa sie bez turbulencji, serwis pokladowy to woda i Princessa. W koncu po 90 minutach lotu laduemy na lotnisku w Radomiu. Chytra baba patrzy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz