Punta Cana, czyli karaibski raj / 20.03.2018 - 24.03.2018

We wczesne wtorkowe popoludnie uciekam przed zimowa aura z Polski i na pokladzie hiszpanskiej taniej linii lotniczej LEVEL (spolka-corka Iberii) udaje sie na sloneczna Dominikane. Bilety na trasie Barcelona - Punta Cana - Barcelona w promocyjnej taryfie na start przewoznik oferowal w rewelacyjnej cenie ok. 160 EUR, wiec grzechem byloby nie skorzystac. Wprawdzie akurat Republika Dominikany nigdy nie znajdowala sie na mojej liscie kierunkow do odwiedzenia, ale tak to juz jest, ze czasem kolejne destnacje wyznaczaja oferowane promocje czy bledy systemow rezerwacyjnych, a po zapoznaniu sie ze zdjeciami plaz na Hispanioli nie mialem watpliwosci, ze dokonalem trafnego wyboru. To tez pierwszy raz, kiedy lece rejsem dalekiego zasiegu tania linia lotnicza: mam ze soba tylko walizke kabinowa i mala torbe podreczna, nie korzystam z platnego cateringu i nie moge takze dowolnie wybrac miejsca podczas odprawt on-line. Sama odprawa na lotnisku jest jednak darmowa, co u przewoznikow niskokosztowych raczej sie nie zdarza. Na poklad Airbusa A330 zostajemy podwiezieni autobusem, w tamta strone pasazerow nie na zbyt wielu, gdyz jest to przedostatni rejs na tej trasie, od nowego rozkladu LEVEL rezygnuje z lotow rozkladowych do Puntq Cany, niebawem za to otwiera swoja baze na paryskim lotnisku Orly i podejrzewam, ze czesc samolotow moze zostac zbazowana/przekierowana wlasnie tam. Samolot jeszcze pachnie nowoscia, jest czysty i zadbany, na pokladzie znajdziemy bezplatny i dosc bogaty system rozrywki pokladowej, mozemy obejrzec filmy, seriale czy posluchac muzyki - uwaga, konieczne jest posiadanie wlasnych sluchawek, w przeciwnym razie czeka nas wydatek 5 euro u obslugi. O samej obsludze nie moge niestety nic wiecej powiedziec oprocz faktu, ze byla - uwaga personelu pokladowego skupiala sie bowiem jedynie na tych pasaserach, ktorzy wczesniej zamowili sobie serwis lub tez postanowili skorzystac z oferty sprzedazowej podczas lotu. Rejs z Barcelony do Punta Cany trwa niemal 9 godzin, leci sie praktycznie caly czas nad oceanem, wiec i za szyba nic sie nie dzieje, ponadto na dlugich odcinkach pod nami klebia sie chmury; na szczescie nie wystepuja zadne turbulencje i moge rozkoszowac sie filmami i nieco drzemac w fotelu, po osiagnieciu wysokosci przelotowej zmienilem swoje miejsce z 30C na 15A, z przodu kabiny czuje sie zawsze bardziej komfortowo. Ladowanie ma miejsce o czasie, nad Dominikanq powoli zachodzi juz slonce i kiedy po zalatwieniu formalnosci wychodze z egzotycznego budynku terminala zapada zmrok. Wjezdzajac na Dominikane nalezy uiscic 10 USD oplaty za tzw. karte turysty, placimy gotowka nq lotnisku lub tez dokonujemy transakcji online, ja wybralem ten drugi sposob i moge go polecic, po kilku minutach od wypelnienia prostego wniosku i dokonaniu oplaty karta kredytowa na moj adres mailowy dostalem dokument PDF do wydrukowania i przedstawieniu urzednikowi po przylocie. Na pokladzie sa takze rozdawane dwa formularze do wypelnienia (pamietajmy zatem o dlugopisie!) a przy wyjsciu z hali przylotow skanowane sa wszystkie nasze bagze, nie mozna bowiem przewozic otwartej zywnosci, warto o tym pamietac. Z lotniska do mojego hotelu RD68 w miejscowosci El Cortecito (dzielnica Bavaro, wypoczynkowej czesci Punta Cany) docieram zamowionym wczesniej przez strone mozio.com samochodem, cena takiego transferu to niecale 7 USD, podczas gdy kierowcy taksowek na lotnisku zycza sobie 30-40 USD za ten krotki dystans. Po sprawnym zameldowaniu sie w hotelu (bardzo ladne butikowe wnetrze, gorzej juz z funkcjonalnoscia hotelu i jego niesamowicie leniwa i ospala obsluga), rozpakowaniu sie i odsiwezeniu ruszam do miasteczka, nieopodal znajduje sie ciag, w ktorym usytuowane sa lokale gastronomiczne, kawiarnia, maly supermarket czy sklepik z pamiatkami. Mimo opinii zawlyszanych na internetowych forach ceny na Dominikanie sa bardzo przystepne, nawet w markecie skierowanym typowo pod turystow (kroluja Niemcy i Amerykanie) ceny sa zblizone do tych w Polsce, zas w nowoczesnym supermarkecie w centrum handlowym Palmareal ceny sa naprawde bardzo atrakcyjne, z pewnoscia warto sprobowac karaibskiego rumu, mamajuany czy kawy Santo Domingo. Obowiazkowo polecam kazdemu sok wyciskany ze swiezych owocow (np. ananas, mango, marakuja, arbuz), mozna go nabyc juz nawet za 45-50 DOP (1 peso dominikanskie to ok. 0,070 zł, na Dominikane przywozimy dolary amerykanskie i wymieniamy je juz na miejscu na walute lokalna), cappuccino w kawiarni to raptem 70 DOP, 2 swieze wrapy z bogatym nadzieniem to wydatek ok. 115 DOP, tanie sa tez napoje jak CocaCola (35 DOP za 0,6 l), woda mineralna kosztuhe grosze; we wspomnianym markecie znajdziemy takze pamiatki i widokowki, niestety, tych nie ma gdzie wyslac, bo w kurortowej Punta Canie urzedu pocztowego ani samych skrzynek pocztowych nie zauwazylem. Jeszcze jedna istotna wskazowka dla podrozujacych na wyspe: gniazdka elektryczne sa w standardzie amerykanskim (mimo ze to byla hiszpanska kolonia, to blizej jej do USA) a przed podroza warto nauczyc sie podstaw jezyka hiszpanskiego, co bardzo ulatwia komunikacje z ludnosciw miejscowa i tym mozna zaskarbic sobie ich usmiech. Moj pobyt to codzienne wypady na piekna plaze uslana palmami, ktora ciagnie sie kilometrami, wiec kazdy znajdzie kawalek odpowiedni dla siebie. Plaze sa publiczne i otwarte dla wszystkich, lecz przed niektorymi obiektami hotelowymi przestrzen jest nieco ograniczona ze wzgledu na lezaki, parasole i infrastrukture obiektow. Oczywiscie korzystanie z owych dobrodziejstw dozwolone jest jedynie dla gosci hotelowych lub po uiszczeniu oplaty, ale bez problemu mozemy rozlozyc sie w cieniu palmy kawalek dalej. Nagabywaczy spacerujacych po plazy jest niewielu, oferuja oni zdjecia z papuga, malpka czy iguana oraz nurkowanie i przejazdzki lodka ze szklanym dnem. Z turystycznych rajow, ktore ostatnimi czasy mialem okazje odwiedzic, to wlasnie Dominikana podobala mi sie najbardziej. Wyspa jest najbardziej cywilizowana, nie wystepuja zagrozenia chorobami tropikalnymi, nie ma wiekszych roznic na tle kulturowym czy religijnym, plaze sa piaszczyste, woda krystaliczna, pogoda dopisywala (dopiero ostatniego dnia pobytu nieco padalo) a ceny bardzo przystepne. Jesli ktos mysli o beztroskim wypoczynku, to z pewnoscia dobrze trafil. ¡Hasta mañana!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz