U Sultana w Brunei (i nie tylko) / 28.01.2020 - 03.02.2020

Niemal od razu po powrocie z Hawajow i raptem kilku godzinach snu we wlasnym lozku ruszam na Lotnisko Chopina, skad udaje sie do Zurichu. Tym razem w podroz PLL LOT po raz kolejny mam okazje poleciec Boeingiem 737 odziedziczonym od rumunskich tanich linii Blue Air. Samolot jest mocno wysluzony i glosny, podroz nim to zadna przyjemnosc, ale linia zrobila podmiane maszyny, wiec nie mam nic do powiedzenia. Ladowanie na lotnisku ZRH to zdecydowanie moje najgorsze ladowanie w zyciu, z powodu burzy pilot musi tuz nad lotniskiem poderwac maszyne do lotu i przerwac podejscie do ladowania, chwile potem wlatujemy w strefe silnych turbulencji a maszyna rzuca jak na karuzeli, ale konczy sie na strachu i po kilkunastu minutach krazenia nad miastem lotnisko zostaje ponownie otwarte i mozemy wyladowac. Teraz czeka mnie caly dzien oczekiwania na nocny lot linia Swiss do Singapuru, od razu po ladowaniu nadaje bagaz i udaje sie do saloniku, gdzie na wygodnym fotelu/lezance oczekuje na moje polaczenie. Maszyna jest minimalnie wypelniona, mam dla siebie cale 3 fotele z przodu klasy ekonomicznej, czyli tak, jak lubie najbardziej. Lot przebiega bardzo lagodnie, obsluga dba o pasazerow, to co mi sie nie podoba to fakt, ze zaraz po posilku prosza pasazerow o zasloniecie okien, by wschodzace po trasie slonce nie budzilo osob, ktore zasnely. Ja akurat w samolocie niemal nigdy nie moge zasnac, wiec chetnie obserwowalbym to, co widac przez szybke. Wiadomo, ze dla zalogi najlepiej jest uspic kabine i miec swiety spokoj. Po wyladowaniu w Singapurze kieruje sie do strefy ogolnodostepnej, by obejrzec Jewel, czyliwodospad, wokół którego rozciągają się egzotyczne ogrody. Na zewnatrz tej strefy znajduje sie sporych rozmiarow centrum handlowe, sklepy sa juz zamkniete, ale czesc gastronomiczna jest jeszcze czynna, posilam sie w Burger Kingu i znajduje takze uwielbiane przeze mnie Dunkin Donuts. Zaopatruje sie w kolorowe paczki i kawke a po konsumpcji spaceruje po pustej o tej porze hali odlotow, jedyne czynne stanowiska sa przy hinduskiej liniii Spice Jet, poza tym na lotnisku hula wiatr. Przypadkiem zauwazam urzad pocztowy i automat, w ktorym mozna kupic znaczki na pocztowki i zaplacic karta kredytowa. W kiosku obok (akurat jest czynny) nabywam widokowke i moge ja chwile pozniej wyslac do Polski. Teraz ruszam w powrotem do strefy airside, gdzie znajduje sobie miejscowke i do rana udaje mi sie przespac we wzglednych warunkach. Przede mna mocno egzotyczny kierunek jakim jest Sultanat Brunei i jego stolica Bandar Seri Begawan, ktora byla na mojej liscie miejsc do zobaczenia od niepamietnych czasow, jest to bowiem mocno orientalne miejsce w Azji Poludniowo-Wschodniej. Samo panstwo jest mocno wyznaniowe, dominuje tak islam, a sultan od wielu lat rzadzi twarda reka. Miasto moze pochwalic sie największym na Dalekim Wschodzie meczetem oraz imponujacym muzeum, w ktorym sultan zgromadzil prezenty otrzymane przez lata swojego panowania nad krajem. Trzeba przyznac, ze wspomniany meczet jest niesamowity, jego wyglad nawiazuje do mauzoleum Taj Mahal w Indiach, a jego kopula wykonana jest ze szczerego zlota. Wejscie do Royal Regalia Museum jest bezplatne, wystarczy jedynie zostawic swoje rzeczy w schowku, zdjac obuwe i wpisac sie na liste gosci. W srodku niestety obowiazuje calkowity zakaz fotografowania, a poniewaz odwiedzajacych niemal tutaj nie ma, to spacerujac po zimnej marmurowej posadzce mozemy czesto czuc na sobie oddech muzealnych straznikow. Muzeum jest doskonalym przykladem pokazania, jak doskonale w Brunei funkcjonuje kult jednostki, warto zobaczyc!

Nastepny cel na mojej mapie podrozy to kolejny azjatycki moloch i indonezyjska stolica, czyli Dzakarta, do ktorej udaje sie liniami Singapore Airlines z kolejna przesiadka w Singapurze. Z lotniska do miasta kursuje kolejka, po ok. 40 minutach jazdy wygodnym klimatyzowanym pociagiem jestem juz w biznesowym centrum miasta, a kilkanascie minut pozniej po spacerze przez nowoczesne centrum i dzielnice ambasad docieram do hotelu Ibis, w ktorym zatrzymam sie na kolejne dwie noce. O ile po Dzakarcie spodziewalem sie zdecydowanie nizszego standardu, to miasto naprawde pnie sie do przodu, znajdziemy w nim wiele szklanych domow, drapaczy chmur oraz centrow handlowych z niemal wszystkimi znanymi nam sieciowkami. Stara czesc Dzakarty jest zlokalizowana na polnoc o glownego placu miasta o nazwie Medan Merdeka, nad ktorym goruje monument. Stara czesc Dzakaraty to przede wszystkim Plac Fatahillah z kawiarnia o tej samej nazwie. Na samym placu otoczonym bialymi budynkami w kolonialnym stylu niedozwolony jest ruch samochodowy, co w zdominowanej przez skutery Dzakarcie jest swoistym fenomenem. Dzieki temu mozemy sie jednak przeniesc w czasie do Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, czego wszystkim zainteresowanym zycze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz