Bomboloni z Rimini/ 25.06.2021 - 26.06.2021

Ciao a tutti! Kolejny weekend i kolejna wyprawa do basenu Morza Srodziemnego ;) Celem mojej podrozy jest oslawione Rimini, ktore swiecilo triumfy w Polsce w latach 90., czyli w czasach mojego dziecinstwa, kiedy to z Polski jezdzilo sie tam na kolonie i obozy. Wtedy sie nie zalapalem na wyjazd do slonecznej Italii, wiec stwierdzilem, ze czas nadrobic zaleglosci, a ze Ryanair zaoferowal bardzo tanie bilety okoloweekendowe, to nic nie stalo na przeszkodzie, by tam poleciec. Lot z Modlina do Rimini trwa okolo dwoch godzin, do Wloch wylatuje w dniu zakonczenia roku szkolnego, na pokladzie samolotu nie ma wiec jeszcze wielu osob. Zaraz po wejsciu podchodzi do mnie stewardessa i oferuje miejsce w rzedzie ewakuacyjnym, oczywiscie korzystam z takiej propozycji i moge leciec nad Adriatyk w komfortowych warunkach majac do dyspozycji 3 siedzenia. Po wyladowaniu na miniaturowym lotnisku w Rimini mierzona jest wszystkim pasazerom temperatura i to by bylo na tyle, Wlochy staja przede mna otwore. Tak sie sklada, ze nocleg zarezerwowalem sobie wczesniej w dzielnicy nadmorskiej Miramare, w ktorej znajduje sie zarowno lotnisko jak i stacja kolejowa, do hotelu mam raptem 10 minut drogi z terminala. Przed dotarciem do niego robie jeszcze zakupy z supermarkecie, do koszyka wedruja klasyczne przysmaki w postaci kawy Lavazza, makaronow Barilla, sloiczkow z sosami pesto, ciastka Pan di Stelle czy napoje chinotto, podczads zakupow zdecydowanie jestem w swoim zywiole. W hotelu zostawiam moj ekwipunek i ruszam na spacer w kierunku plazy, znalazienie tzw. plazy publicznej nieco trwa, gdyz na wysokosci Rimini dominuja prywatne platne plaze hotelowe, a wolny wstep jest tylko na nieliczne plaze. Za oplata zyskujemy zas mozliwosc skorzystania z lezaka i parasola oraz toalet i przebieralni, wszystko wyglada bardzo elegancko, kazda plaza prywatna ma swoj numer i nazwe i rozni sie nieco wystrojem od pozostalych. Nim jednak rozloze sie na reczniku przystaje jeszcze w lokalnej kawiarni i rozkoszuje sie pierwszym wloskim espresso tego dnia, na deser zamawiam ciasto francuskie z owocami, dolce vita! Plaza sama w sobie jest ogromna, piaszczysta i bardzo zadbana oraz strzezona przez ratownikow lustrujacych morze z kolorowych podestow/budek, wloski Baywatch ;)

Pobyt w Rimini przebiega wybornie, delektuje sie przysmakami kuchni wloskiej, jest pizza, sa slone wypieki, wino, kawa a takze moje odkrycie – pączki z nadzieniem o nazwie bomboloni – palce lizac, nie roznia sie niemal wcale od polskich odpowiednikow. Az dziwne, ze do tej pory nie trafilem na ten przysmak, moze to jakis bardziej lokalny smakolyk...

Lot powrotny mam tym razem z oddalonej o ok. 3 h jazdy pociagiem Pescary, po drodze na pokladzie Trenitalii mijam kolejne kurorty tej czesci adriatyckiego wybrzeza, momentami trakcja kolejowa prowadzi niemal tuz przy plazy jak na polskim Helu. Poniewaz jest niedziela plaze i zatoczki sa oblegane przez spragnionych relaksu Wlochow. W Pescarze panuje nieznosny upal, miasto jest nagrzane, 33 stopnie w cieniu robia swoje. Chlodze sie w gelaterii nieopodal glownego placu miejskiego a potem robie jeszcze spacer nadmorska promenada i spedzam krotka chwile na plazy, wyglada ona dosc podobnie do tej w Rimini, nie jest jednak az tak szeroka. Samo miasto nie wyroznia sie niczym szczegolnym, ma port, w oddali widac nieco zabudowan przemyslowych, ktore mijam po drodze na lotnisko, znajduje sie ono ok. 6 km od plazy, wiec z racji sporego zapasu czasowego ruszam tam pieszo. Lotnisko takze jest malych rozmiarow, wieczorem odbywaja sie tylko 2 loty linii Ryanair, krajowy do Mediolanu Bergamo bedzie pelen, ten do Modlina raczej wypelniony w 1/3, wiec mam caly rzad ponownie dla siebie. Lecimy jedyne 1 h 45 minut i przed czasem ladujemy w Polsce. Arrivederci Italia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz