Wart Poznania - 14.05.2016

W  sobote kwadrans przed 4 rano zjawiam sie po nocy przetanczonej w jednym z poznanskich klubow zjawiam sie lotnisku Lawica. To juz moj 5 rejs na tej trasie, nie ma to jak niemal prosto z parkietu udac sie do terminala pasazerskiego i z imprezy wracac do siebie samolotem ;) Port lotniczy dopiero budzi sie do zycia, uzupelniam stracone kalorie zestawem Big Mac, ktory w dworcowej restauracji McDonald’s zamowilem na wynos. Jeszcze tylko mala kawka i kieruje sie do stanowiska odprawy, panie wlasnie zaczynaja przyjmowac pierwszych tego dnia pasazerow. Najwieksza kolejka oczywiscie do stanowiska odprawy linii WizzAir, o poranku odlatuja rejsy do Londynu Luton oraz do Sztokholmu, klasyczne emigracyjne kierunki. Korzystam z przywileju posiadania srebrnej karty i odprawiam sie przy stanowisku dedykowanym klasie biznes. Pozniej jeszcze kontrola bezpieczenstwa, tym razem nie pikam, moge swobodnie przejsc dalej bez „macanki” i przeszukiwania moich rzeczy osobistych. Do odlotu jest jeszcze prawie polotorej godziny, biore sie za czytanie nowej ksiazki Teresy Grzywocz pt. „Z chmur do Azji”, w ktorej autorka stewardesa opisuje swoje wrazenia z Singapuru i panstw dalekiej Azji. Czas mija szybko, za oknami wstaje dzien a i ilosc pasazerow jest dosc znaczaca. O tej samej porze odlatuje SAS do Kopenhagi oraz Lufthansa do Monachium. Przez szybe dostrzegam, ze na plycie stoi zaparkowany Embraer 195 a nie Bombardier Dash Q 800 jak to bylo w planie. Bardzo mi to pasuje, gdyz nie przepadam za samolotami turbosmiglowymi, poniewaz jest w nich ciasniej i glosniej a ponadto bardziej czuc ew. turbulencje. 

Start samolotu zaplanowany jest na godzine 5:45, ale sama zaloga niewiele wczesniej wchodzi na poklad, pasazerowie musza jeszcze nieco poczekac nim zostana zaproszeni do autobusu. Tym razem jak nigdy podroznych jest naprawde duzo, wiekszosc miejsc jest zajetych, a zwykle samoloty na tym polaczeniu lataly prawie puste. Widocznie ludzie sie przerzucili na latanie, oczywiscie wiekszosc pasazerow podazaja do WAW na przesiadke. Zajmuje miejsce 6D, chwile pozniej dociera do nas glos kapitana p. Kamila Chudego z kokpitu. Szefowa pokladu jest na tym rejsie p. Katarzyna Krzyzanowska, ktora wita gosci a nastepnie z mlodsza kolezanka prezentuje zasady bezpieczenstwa w samolocie. Chwile pozniej pada komenda pilota i wzbijamy sie w gore, niebo jestr bezchmurne, powoli wstaje slonce, za to ja zatapiam sie w lekturze magazynu pokladowego Kalejdoskop. Zawsze ciesze sie na spotkanie z nim i przejrzenie interesujacych artykulow w nim zawartych. Szkoda tylko, ze mapka polaczen z tylu ksiazeczki wciaz tak malo atrakcyjna. Niemal od razu po osiagnieciu wysokosci przelotowej rozpoczyna sie standardowy serwis czyli woda i wafelek Prince Polo, a ja wczytuje sie w artykul o herbacie w magazynie pokladowym Kalejdoskop. Po nieprzespanej nocy oczy same mi sie zamykaja, ale udaje mi sie nie zasnac. Po 20 minutach rejsu wlaczona zostaje sygnalizacja zapiecia pasow, rozpoczyna sie znizanie do Lotniska Chopina w Warszawie, za oknem juz widac Wisle. Niestety, nad miastem wisza chmury, zapowiada sie chlodny i deszczowy dzien. Obsluga sprzata kubeczki i papierki, sprawdza zapiecie pasow i udaje sie na swoje miejsca. Chwile pozniej lagodnie przyziemiamy, halo Warszawa!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz