Norweskie letnie noce / 14.06.2019 - 15.06.2019


Wycieczka weekendowa do Norwegii a zwlaszcza podroz nocnym pociagiem na trasie Oslo-Trondheim od dawna czekaly w kolejce do realizacji. W koncu udalo mi sie tak zaplanowac pobyt, by nie wykorzystac puli urlopowej, gdyz przy licznych podrozach czas kazdy dzien jest na wage zlota. W piatkowy poranek zameldowalem sie na lotnisku w Modlinie, skad punktualnie odlecialem linia Ryanair do Oslo Torp. W Ryanairze jak to zwykle bywa zaraz po starcie rozpoczal sie handel obnosny, sprzedaz zdrapek i chinskich zupek, mnie znacznie bardziej interesowaly piekne widoki za oknem. Po raz pierwszy mialem okazje podziwiac z lotu ptaka i do tego w pelnym sloncu Polwysep Helski, nawet nie przypuszczalem, ze tak pieknie sie prezentuje. Po ladowaniu w lotniskowej kawiarni zaopatruje sie w kawe i kanelbulle i zabieram sie do pracy, po 16:00 wylaczam laptopa i ruszam na spacer do pobliskiego Sandefjord, dokad kilka lat temu wybralem sie na jednodniowke. Wtedy Norwegie odwiedzalem zima, a tym razem trafilem na piekna letnia aure. W Sandefjord przy parku miejskim i jeziorze akurat trwal festyn sportowy, poogladalem sobie Norwegow grajacych w pilke siatkowa, w drodze powrtotnej do Torp odwiedzilem jeszcze supermarket, gdzie zaopatrzylem sie w prowiant na nocna podroz. Lokalny pociag w kierunku Oslo punktualnie pojawia sie na peronie, mijam niewielkie miasteczka, trasa jest dosc malownicza, zerkam jednak na zegarek, mam bowiem niecale pol godziny na przesiadke na pociag do Trondheim a moj pociag lapie okolo kwadrans opoznienia. W koncu docieram na glowny dworzec w Oslo, sklad do Trondheim jest juz podstawiony, mam jeszcze chwile, by w minimarkecie 7/11 kupic kubek goracej kawy. Punktualnie ruszam w nocna podroz, wagon bezprzedzialowy jest niestety dosc mocno zatloczony, nie ma mowy o wolnym miejscu obok, ze zmeczenia szybko zasypiam, wczesniej w wagonie barowym odbieram darmowy zestaw (poduszka, koc, opaska na oczy, zatyczki do uszu) i udaje mi sie z niewielkimi przerwami przekimac do rana. Wrazenie robi dzien polarny, przez cala noc ani na chwile nie zaszlo slonce, zawislo wprawdzie nisko nad horyzontem, ale nie schowalo sie zupelnie – zjawisko w Polsce niespotykane. Rozowe niebo o godzinie 1 czy 2 w nocy to cos pieknego, polecam kazdemu, teraz marzy mi sie noc polarna i zorza, czyli aurora borealis. Podrozowanie pociagiem po Norwegii do naprawde znakomity sposob na przemierzanie sporych odleglosci w komfortowych warunkach, a jesli zdecydujemy sie na zakup biletu w taryie „minipris” odpowiednio wczesniej, to taka wycieczka bedzie nas kosztowala naprawde grosze. W tym celu warto sledzic strone przewoznika VY.
W Trondheim moj pociag melduje sie nawet przed czasem przed 7 rano, dworzec kolejowy jest polozony urokliwie przy wodzie, w sklepie na stacji zaopatruje sie w kolejna kanelbulle i ruszam spacerem przez miasto. W miescie zdecydowanie warto obejrzec domki stawiane na palach oraz starowke, gdzie w waskich uliczkach czas biegnie niespiesznie, a kolorowe lokale zapraszaja do skorzystania i napawania sie chwila. Przez caly dzien utrzymuje sie piekna letnia aura, robie jeszcze rundke w okolice przystani przy dworcu kolejowym, gdzie ze specjalnych punktow widokowych mozna podziwiac piekna granatowa ton morska i wdychac charakterystyczny dla takich miejsc zapach. Dla fanow komunikacji ciekawostka – to wlasnie w Trondheim znajduje sie najdalej na polnoc polozona linia tramwajowa na swiecie, mozna sie przejechac dosc zabytkowym jak na standardy europejskie pojazdem.
Na lotnisko w Trondheim kursuje pociag z glownego dworca kolejowego, ale akurat w ten weekend trwa remont trasy i kolej podstawia autobusy zastepcze. Jestem sporo przed czasem, na lotnisku zupelnie nic sie nie dzieje, wszystkie punkty gastronomiczne w strefie ogolnodostepnej sa nieczynne i wygladaja na wymarle, jesli ktos chce wrzucic cos na zab polecam udac sie do znajdujacej sie przy lotnisku stacji benzynowej, na pewno maja tam hot-dogi oraz zapiekanki w przystepnych jak na ultradroga Norwegie cenach. Siedzac w fotelu w strefie przylotow obserwuje, jak powoli na lotnisko zmierza kwiat polskiej emigracji. Styrani, zmeczeni ciezka fizyczna praca wasaci panowie i przepitych twarzach targaja wielkie walizy, po raz pierwszy widze tak wielka kolejke do nadania bagazu rejestrowanego w linii WizzAir, wydaje sie, ze pomimo calego swojego uroku Trondheim to zdecydowanie nie jest turystyczny kierunek dla Polakow, a WizzAir stawia na przewoz polskich robotnikow z Gdanska do Norwegii. Tuz po starcie rozpoczyna sie serwis pokladowy i trwa w najlepsze do wyczerpania zapasow. Zdecydowanie widac, ze panowie lubia sobie wypic. Lysy kark siedzacy obok mnie zamawia dwie buteleczki wodki i cole i wypija je niemalze jednym haustem. Rejs obslugiwany jest przez wysluzona maszyne Airbus A320, tym razem system przydzielil mi miejsce E, wiec najgorsza opcje, czuje sie jak sardynka w puszce, a po locie na moich kolanach wciaz czuje materialowa siatke z siedzenia przed soba. Takie to uroki latania landrynka :D Dobry wieczor, Gdansk!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz