Na francuska Korsyke
wybieralem sie juz od lat, ale wciaz bylo mi tam jakos nie po drodze. Kiedys
mialem juz nawet kupionu bilet linia Volotea za 1 euro, ale ciezko bylo dopasowac
lot powrotny i ostatecznie zrezygnowalem z wyjazdu. Az w koncu Korsyka pojawila
sie w siatce linii easyJet i zabukowalem sobie lot typu multi city na trasie
Berlin-Ajaccio & Bastia-Berlin. Niestety, w wyniku pandemicznych
turbulencji linia poszatkowala rozklad i zostalo w nim jedynie polaczenie do
Bastii, ale poniewaz bardzo zalezalo mi, by w koncu odwiedzic wyspe, na ktorej
urodzil sie Napolen Bonaparte, to zdecydowalem sie na dwudniowy wypad na polnocna
czesc wyspy. Tym razem mam tez okazje po raz pierwszy odleciec z nowego lotniska
Berlin Brandenburg, ktore swoim blaskiem oczywiscie deklasuje dawne porty
lotnicze Tegel i Schönefeld. Sam lot przebiega bardzo spokojnie, mam to
szczescie, ze dwa miejsca obok mnie sa wolne, jestem zatem wystarczajaco
miejsca na nogi a ja korzystajac z pieknej pogody na wysokosci przelotowej moge
podziwiac zmieniajace sie krajobrazy za oknem. Niestety, juz po ladowaniu w
Bastii pogod sie zmienia i znad gor nadciagaja chmury. Kiedy tylko wychodze z
hotelu akurat zaczyna lekko kropic, ale udaje mi sie jeszcze dotrzec na poczte,
by wyslac kupione po drodze widokowki. Zasiadam pod parasolem przy glownym
placu miejskim i tam degustuje nalesnika z kremem z kasztanow oraz espresso (we
Francji nazywane czesto expresso!). Pogoda nieco sie poprawia, odwiedzam
jeszcze supermarket SPAR i zaopatruje sie we francuskie specjalny marki Bonne
Maman oraz bagietki, sery i butelke lokalnego wina. Skoro przestalo padac, czas
przejsc sie na zachod slonca w kierunku plazy Arinella, na ktora mam w planach
wybrac sie nastepnego dnia i nadrabiac zaleglosci w opalaniu. Po drodze mijam urokliwy
port jachtowy, wokol ktorego tradycyjnie znajduja sie liczne restauracje, ceny
raczej kosmiczne, wiec lojalnie uprzedzam, by przygotowac odpowiednio gruby portfel.
Uwaga tez na platnosci karta, bo w wielu miejscach nie sa w powszechnym uzyciu.
Kolejnego poranka zza okiennic widac piekne slonce, wiec juz o 7 wyruszam w droge na plaze, po drodze jeszcze tylko lyk aromatycznej kawy i croissant z migdalami i godzine pozniej rokladam sie juz na piasku nad morzem. Plaza Arinella jest szeroka i piaszczysta, ale niestety kolor piasku to szary, poza tym czesc wybrzeza jest zainfekowana przez sinice, wiec nie wyglada to najlepiej. Plaza o poranku jest wyludniona, w oddali widac jedynie prom plynacy do Francji lub na sasiednia Sardynie, do poludnia trwa u mnie zatem blogi relaks nad Morzem Srodziemnym. Niestety, po godzinie 12:00 znowu naplywaja ciemnie chmury i deszcz przegania mnie z plazy, wiec trzeba wrocic do miasta, w sumie to czas akurat na sieste. Wieczorem takze sie wypogadza, wiec spaceruja kolorowymi waskimi uliczkami Bastii, miasto jest naprawde przeurocze i bardzo zadbane, naprawde serdecznie polecam kazdemu, by sie tam wybral. Sobotni poranek to juz czas, by zbierac sie na lotnisko, na szczescie istnieje dobre skomunikowanie z lotniskiem w postaci shuttle busa odjezdzajacego spod dworca kolegowego w Bastii – cena biletu do 10 euro platne gotowka u kierowcy. Poranna cafe creme i ok. pol godziny pozniej jestem juz na lotnisku, pogoda idealna, obserwuje plyte lotniska, po ktorej koluja glownie maszyny lokalnego przewoznika Air Corsica. Po okolo godzinie przylatuje juz moj easyJet z Berlina i rozpoczynamy boarding. Adieu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz